Tej historii osobiście nie przeżyłem, ale słysząc ją parę lat temu
mało ze stołka nie spadłem i stała się troszkę legendą w naszym męskim
towarzystwie.
Dawno temu żył sobie koleś
który do dziś dzień jest bohaterem wielu facetów. Niepozorny z wyglądu, z
dobrym gadanym i niesamowitą zdolnością do wyrywania lasek. Nie tak, że gadka
szmatka i numer telefonu, tylko co noc lądował z inna w łóżku kitłasząc się do
białego rana. Z tego co kojarzę teraz jest przedstawicielem handlowym, co jakby
naturalnie wynikło z jego umiejętności. Pewnego dnia ów koleś wyrwał w klubie
laskę o jakiej marzą miliony-modelka, aktorka, mis świata o twarzy anioła. Tym
razem troszkę dłużej zajęło mu przekonanie jej do obejrzenia jego
"kolekcji znaczków", ale w końcu udało się. Ku jego zdziwieniu
zamiast wylądować w jego mieszkaniu, pojechali do jej apartamentu, gdzie oddali
się miłosnym uniesieniom. Zasypiając obok piękności, sympatyczny koleżka poczuł
nieodpartą chęć postawienia klocka, po ówcześnie wszamanym kebabie. Problem
polegał na tym że chłopaczyna miał niesamowita fobię odnośnie załatwiania się w
miejscach innych niż jego ubikacja-generalnie siadanie na cudzej desce
obrzydzało go do tego stopnia, że wolał się męczyć godzinami, niż dać upust
swoim jelitom. Niestety tym razem murzyn tak silnie cisnął na grotę, że koleś
musiał złamać się i swoje zasady w obcym środowisku. Aby nie obudzić
panienki i uniknąć krępującej sytuacji i pytań, na palcach dodreptał do
ubikacji, nie zapalając nawet światła, gdzie w trybie ekspresowym, w pozycji na
Małysza, wykręcił takiego kabana jakiego dawno nie widział (dosłownie bo było
ciemno). Po użyciu papieru toaletowego, wymacał spłuczkę i na szybkości wymknął
się z ubikacji tak na wszelki wypadek jak by dziewczyna miała się obudzić.
Nad ranem obudził go
przeraźliwy krzyk i wykwintne bluzgi dziewczyny o anielskiej twarzy, której
grymas dawał ewidentnie do zrozumienia, że coś jest nie tak. Otóż nad ranem
niewiasta postanowiła załatwić potrzebę w ubikacji gdzie czekała ją mega
niespodzianka pozostawiona przez kochanka. Okazało się, że koleżka,
przesiąknięty kawalerskimi nawykami, w tym nie opuszczania deski w
ubikacji, kompletnie o niej zapomniał skręcając pokaźnego klocka na klapie
sedesu, przykrywając go sporą ilością sraj-taśmy. Efektu z pewnością się
domyślacie, zwłaszcza, że klocek leżał na desce kilka godzin.
W związku z zaistniałą sytuacją
koleś w trybie natychmiastowym opuścił lokal, nie otrzymując śniadania, na
które tak liczył, ale otrzymał za to bardzo cenną nauczkę "Nie żryj kebaba
tuż przed rozbieraną randką baranie"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz